Zainteresowała Cię któraś z moich prac? Skontaktuj się ze mną drogą mailową toema53@gmail.com lub pisząc komentarz.
Jeśli praca jest obecnie niedostępna, napisz do mnie, a postaram się zrobić podobną biżuterię specjalnie dla Ciebie!

sobota, 18 października 2014

Bez koralików

Dużo by się zrobić chciało,
lecz na wszystko czasu mało :)

Tym razem nie byłam tu naprawdę kawał czasu. Już dawno nic nie wyplotłam, nie koralikowałam, ogólnie nie zrobiłam nic twórczego. Najpierw w ciąży dały się we znaki opuchnięte paluszki, jakoś ciężko mi się manewrowało igłą i drobnicą. Myślałam wtedy, urodzę to będę mieć czas, w końcu taki noworodek przecież tylko je i śpi. Taaa.... naprawdę słodkie są te bobaski na zdjęciach, takie cudne spokojne w objęciach Morfeusza. A tymczasem dla niedoświadczonej mamy, która pierwszy raz w życiu ma na rękach taką kruszynkę to jest niezły maraton. Jakże ja się przeliczyłam :) Mały wymaga tyle uwagi, że ZombiMama sama nie dojada hihi Jednak mimo zmęczenia jest szczęśliwa patrząc na ten maleńki cud natury. Wybaczcie ten nieład w poście, ale natłok myśli mnie dopadł, a przed komputerem jestem teraz sporadycznie. Chciałabym tyle napisać, wylać z siebie rzekę emocji :D ale nie mam czasu. Przecież mam jeszcze męża, który potrzebuje żony, a dom się sam nie posprząta. Mam nadzieję, że się szybko przeorganizuję, a tymczasem dłuższa przerwa mnie czeka. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie... Jeszcze tu wrócę ;)

czwartek, 17 lipca 2014

Kwiatki, bratki i stokrotki...

 Dziś bardzo szybko, bo od soboty mam odwiedzinki rodzinki :) moja nastoletnia kuzynka przyjechała do mnie na tygodniowe wakacje. Zdążyłam jednak w tamtym tygodniu zrobić stokrotkowe kolczyki i bardzo chciałam dodać posta, żeby je zgłosić do szufladowego wyzwania "Polne kwiaty". Niewielkie sztyfty, wykonane z 4mm perełek i koralików Toho 15/o.





poniedziałek, 30 czerwca 2014

Oddech lata

Za oknem szaro, buro i deszczowo. Pogoda bardziej na jesień niż początek lata. Dlatego postanowiłam rozświetlić odrobinkę bloga. Za sprawą wyzwania "Na okrągło" w Szufladzie. Oczywiście tradycyjnie znalazłam moment na wpis na blogu w ostatnich chwilach wyzwania :)
Sama sobie nie zdawałam sprawy jak bardzo tęskniło mi się za koralikami, a użyłam błękitnych i zielonych Toho w rozmiarze 15/o i 11/o oraz Fire Polish 3mm Topaz. Wspomniana wyżej okropna pogoda uniemożliwiała skutecznie zrobienie ładnych zdjęć, ale starałam się jak mogłam.
Nie zostało mi nic innego jak zgłosić moje okrąglaczki do wyzwania.





Sama bym chyba nie wykonała takiego zestawienia kolorystycznego, ale wiecie co? Naprawdę mi się spodobało. Takie letnie i odświeżające :) Kolejny argument przemawiający za braniem udziału w wyzwaniach :)

piątek, 27 czerwca 2014

Doczekała się :)

 Oczywiście doniczka na zdjęcia się doczekała. Najpierw jednak potwierdzenie, że kobieta zmienną jest :) biała doniczka, którą widzicie poniżej, to oczywiście ta sama z wcześniejszego posta, tyle że w innym miejscu i z inną zawartością. Jakoś nie mogłam jej pogodzić z wystrojem pokoju więc powędrowała do łazienki na pralkę, jako pojemnik na sztucznego kwiatka. Wydaje mi się, że tam o wiele bardziej pasuje w swej bieli.




Popsuta doniczka natomiast, doczekała się oprawy w brązie, z nutą zieleni. Rureczki malowane farbą akrylową, polakierowane, do tego zielona satynowa wstążka i kokardka. Półeczka z kwiatkiem wygląda teraz lepiej :)




wtorek, 17 czerwca 2014

Nauki ciąg dalszy

 Wydawać by się mogło, że teraz mam duużo czasu. Może by i tak było, gdyby czynności codziennego nie zajmowały dwa razy dłużej hihi.
Tą doniczkę wyplotłam już ładnych parę dni temu, obfociłam i jakoś nie mogłam się zebrać, żeby ją tu pokazać. Zrobiłam ją dla szwagierki przy okazji dzielenia się kwiatkiem :) miałam pod ręką tylko czarną prostą doniczkę, więc zrobiłam do niej osłonkę z papierowej wikliny. Do pomalowania użyłam farby akrylowej w kolorze czekolady. Wyszła o wiele równiejsza niż poprzednia :) W najbliższym czasie zaprezentuję jeszcze jedną tylko musi się doczekać na zdjęcia. Dziś miałam inne obiekty na celu. Pięć malutkich puszystych kociaków. Dwa z nich możecie zobaczyć poniżej.









piątek, 30 maja 2014

Kolejny debiut

 Zaczęło się od tego, że podczas porządków popsułam doniczkę. Uwierzcie, na zdjęciu wygląda jeszcze naprawdę dobrze. Ech... ja niezdara. Niestety nie posiadałam w zapasie nowej, niewielkiej, ładnej doniczki. Postanowiłam więc działać z tak uwielbianą ostatnio przeze mnie papierową wikliną. Wyplotłam osłonkę z jakiegoś kolorowego magazynu :) Znów jednak pojawił się problem. Czym ja to pomaluję? Z pomocą przyszedł mi mąż, wygrzebując jakieś resztki po remontach, a pędzel to już chyba niejedno malowanie przeszedł. Ale jak już zaczęłam, postanowiłam skończyć i tak malowałam pędzlem, bez połowy włosia, resztką farby i lakieru. I wiecie co? Spodobał mi się efekt. Mimo, że ten twardy pędzel zostawiał niedociągnięcia na śliskim  papierze, patrząc na końcowy efekt, stwierdzam, iż to dodaje tylko uroku doniczce. Wygląda odrobinę jak specjalnie przecierane ;) a może się mylę, ale nieważne, mnie się podoba, bo nie lubię kiedy coś ręcznie robione jest idealnie równe. Przecież nie pracuję z linijką. No i jeszcze kilka różyczek z serwetki i oto mój debiut z decoupage :)






Nadal dopiero się uczę pleść papierową wikliną, metodą decoupage ozdabiałam pierwszy raz, ale postanowiłam zgłosić moje "dzieło" do szufladowego wyzwania :) oglądając te przepiękne zgłoszone prace, wiem, że nie mam większych szans, ale co tam :)

wtorek, 20 maja 2014

Coś nowego

 Ale mnie poskręcało ostatnio, a wszystko za sprawą odkrycia papierowej wikliny. Na wyroby z niej wykonane trafiłam jakoś przypadkiem na necie, szukając w sklepach internetowych koszyków do łazienki. Zainteresowałam się tematem i postanowiłam spróbować. Mogłabym mieć koszyczki w dowolnym potrzebnym rozmiarze, a do tego tanio, ekologicznie i oryginalnie :) Moje pierwsze próby prezentuję poniżej. Oczywiście dopiero się uczę, więc nie ma co się spodziewać cudownych efektów, ale się nie poddaję i skręcam z zapałem kolejne porcje papierowych rureczek. A poza tym moje koślawce na pewno lepiej by się prezentowały już pomalowane. Kiedy już zakupie potrzebne produkty to pokażę efekty :) Teraz zmykam sprzed komputera, bo zbliża się burza.







czwartek, 8 maja 2014

Zamiatamy kurze...

...sprzątamy pajęczyny :) znów miałam długą przerwę w blogowaniu. Ech... chyba pająki się tu zadomowiły ;) czas się troszkę ruszyć i coś tu napisać. Szczerze mówiąc myślałam, że zrezygnowanie z bloga czy koralików pójdzie mi łatwo. Nic bardziej mylnego. Tęskniłam okropnie i nawet jeśli niewiele osób tu zagląda, to jakoś nie mogę już żyć chyba bez skrobania tu od czasu do czasu :)

Tak jak zapowiadałam, miałam nieskończony projekt. Udało mi się go sfinalizować i oto jest. Naszyjnik prawie w stu procentach własnoręcznie wykonany. Jedynie do wykonania zapięcia posłużyłam się gotowymi elementami. Wisior wykonany haftem koralikowym dynda na wyplecionej krawatce, a plecione końcówki dumnie zasiadły na sznurze szydełkowo-koralikowym ;)

Jeszcze jedna sprawa. Chciałam podziękować za miłe komentarze do poprzedniego posta. Każde, nawet najmniejsze słowo wsparcia bardzo wiele znaczy.





poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Albo i rozwód...

    Tak dawno mnie tu nie było, że nie wiem od czego zacząć. Nie koralikowałam już miesiąc, moje oczka robią mi kuku. Jak do tej pory wiem tyle, że nie wolno mi przebywać zbyt długo przed komputerem. Wkrótce wizyta u okulisty, zobaczymy co też się ciekawego dowiem... a jak narazie rozwód lub przynajmniej separacja z koralikami. Tęskni mi się za robótkami okropnie, dlatego ostatni miesiąc spędziłam na układaniu i reorganizacji szafek i półek :) być może dało mi to powód do znalezienia nowej pasji... jak to się mówi: potrzeba matką wynalazku. W moim przypadku matką nowego nałogu hihi. Poczyniłam już nawet pierwszą próbę, ale nawet nie próbowałam fotografować tego krzywulca, którego stworzyłam :)
   Jeżeli rozstanę się z koralikami, to pewnie w niedługim czasie ogłoszę candy z przydasiami, więc zajrzyjcie tu czasem. Na pewno też zamieszczę zdjęcia jednego naszyjnika, którego zdążyłam zrobić połowę do tej pory, a nie lubię zostawiać niedokończonych spraw. Tymczasem pozdrawiam wszystkich odwiedzających tego bloga i dziękuję za wszystkie miłe słowa, które zostawiliście pod postami.

wtorek, 11 marca 2014

Czyżby ślub?

 Na pewno nie mój :) ja ten cudny i stresujący dzień mam już za sobą. Teraz czeka mnie zostanie mamą. Chociaż gdybym miała wychodzić za mąż, rozważyłabym taką biżuterię. Perełki i odrobina błysku za sprawą Toho Silver-Lined Crystal były by pewnie idealnym dodatkiem do niejednej sukni. Znów miałam tu tyle napisać i wszystkie myśli pouciekały, kiedy tylko zaczęłam tworzyć post. Podziwiam wszystkie blogerki, które tak pięknie okraszają swoje wpisy przemyśleniami. Nie będę więc na siłę przedłużać i uciekam tworzyć.







Pozdrawiam nowych obserwatorów. Miło wiedzieć, że komuś się podoba to co tworzę i zagląda od czasu do czasu na bloga. Swoją drogą czy wy też tak macie, że kiedy pojawia się chwila zwątpienia, nieoczekiwania zdarza się coś co was zaczyna napędzać od nowa? Ja tak mam za każdym razem. Może mój Anioł Stróż pilnuje żebym nie przestawała koralikować hihi ;)

piątek, 28 lutego 2014

Echo leśne

 No to sobie zrobiłam urlop od bloga, nie ma co. Moja głowa zaprzątnięta była całkowicie ostatnio i nie miałam weny na koralikowanie. Na szczęście się zmobilizowałam i powstała bransoletka. Jest ona połączeniem sznura szydełkowo-koralikowego, haftu oraz metody igłowej. Bez zapięcia, wsuwana na rękę. Do jej wykonania użyłam Toho round, bugle, hex, koralików Fire Polish oraz malachitu.